God's Kingdom Ministries
Serious Bible Study

GKM

Donate

Rozdział 3: Hades

W mitologii greckiej Hades był bogiem podziemia, miejsca przebywania zmarłych. I tak, ta podziemna kraina nazywana była również Hadesem – na cześć jej boga. Ludzie w drodze do krainy zmarłych musieli przeprawić się przez rzekę Styks łodzią kierowaną przez Charona. Rzymianie nazywali boga Hadesa Plutonem. Jest oczywiste, że pisarze Biblii nie podzielali greckiej koncepcji Hadesu.

Tłumaczenie Septuaginty

Hades był greckim terminem religijnym, który został zapożyczony przez Hebrajczyków kilka stuleci przed Chrystusem w procesie przekładu Pisma z języka hebrajskiego na grecki. Kiedy Aleksander Wielki podbił Jerozolimę w roku 332 p.n.e. (przed Chrystusem), Grecy panowali nad Judeą do roku 163 p.n.e., po czym Judejczycy zdołali odzyskać niepodległość na jedno stulecie. Mimo to trudno im było odeprzeć wpływ kultury greckiej i języka greckiego, którym posługiwano się powszechnie w Azji Mniejszej (obecnie terytorium Turcji) i w Egipcie. Wielu Judejczyków („Żydów”), szczególnie w Egipcie nie znało już hebrajskiego i tak narodziła się potrzeba przetłumaczenia Pisma na język grecki.

Ten projekt rozpoczęła grupa 72 uczonych w roku 280 p.n.e.. Stąd wzięła się nazwa tego tłumaczenia – Septuaginta znaczy „siedemdziesiąt”. To tłumaczenie jest szczególnie cenne, bo daje nam klucz do greckojęzycznych ekwiwalentów hebrajskich określeń, co z kolei pomaga nam we właściwym zrozumieniu greckojęzycznych terminów użytych w Nowym Testamencie. Chociaż w tłumaczeniu adaptowano greckie określenia, to miały one oddawać hebrajskie definicje słów.

Przykładem takiego słowa jest greckie słowo Hades. Gdy tłumacze Septuaginty tłumaczyli hebrajskie określenie: Szeol, wybrali słowo: Hades. Był to najbliższy greckojęzyczny ekwiwalent Szeolu. Nie znaczy to jednak, że powinniśmy razem ze słowem przyjąć grecki mitologiczny koncept Hadesu. Nie, ponieważ koncepcja miejsca albo stanu zmarłych została już wcześniej ustanowiona w pismach hebrajskich pod nazwą Szeol.

Hades obrazuje stan snu

I tak, podczas gdy Grecy wyobrażali sobie swój Hades jako miejsce tortur, męczarni i ciężkiej pracy świadomych ludzi, koncepcja hebrajska ustanowiła ideę, że jest to miejsce odpoczynku lub też snu. Natomiast Szeol nie był grobem ani grobowcem. Miejsce pochówku ciała zmarłych określano słowem geber albo gebera. Szeol był miejscem, do którego kierowała się dusza. W Psalmie 13:4 Dawid mówi: „Oświeć moje oczy, bym nie zasnął w śmierci”. W ks. Daniela 12:2 czytamy:

2 Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego {hebr: olam, czyli na nieokreślony okres czasu, wieki} życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej {hebr.: olam} odrazie.

Gdy Jezus miał wzbudzić ze zmarłych dziewczynkę, w ew. Mateusza 9:24 powiedział:

24 rzekł: «Usuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi». A oni wyśmiewali Go.

Apostoł Paweł trzyma się tej samej hebrajskiej terminologii w swoich pismach. W 1 liście do Koryntian 15:18-20 pisze:

18 Tak więc i ci, co pomarli {zasnęli} w Chrystusie, poszli na zatracenie…20 Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli {zasnęli}.

Biblia mówi nam też, że „dusza, która zgrzeszyła, umrze” (Ez 18:4,20). Ta idea nie była niezwykła w Biblii. W wielkim proroctwie o śmierci Chrystusa na Krzyżu w ks. Izajasza 53:10-12 powiedziane jest:

10 Lecz Jehowie spodobało się go zmiażdżyć; przyprawił go o chorobę. Jeżeli dasz Jego duszę jako dar ofiarny za przewinienie, to ujrzy on swe potomstwo …12 ponieważ wylał na śmierć Swą duszę…

Koncepcja duszy Ofiary umierającej za NASZE dusze opisana jest w ks. Kapłańskiej 17:11-14. Dowiadujemy się z niej, że dusza (hebr.: nefesz) jest we krwi i Bóg dopuścił ją dla nas [tylko] na ołtarzu, aby dokonywała przebłagania za nasze dusze. To dlatego ludziom nie wolno pić krwi, lecz jedynie wylewać ją na ziemię. I tak samo Jezus „wylał Swą duszę na śmierć” (Iz 53:12). W sensie fizycznym była to krew, która wylała się na ziemię, lecz ta krew reprezentowała wylaną duszę.

Użycie słowa „sen” na opisanie stanu śmierci nie podlega kwestii. Jest też oczywiste, że dusza umiera i wylewa się w postaci krwi. Wie o tym każdy rzetelny student Biblii. Mimo to nadal toczy się debata w kwestii tego, czy oznacza to świadomy, czy też nieświadomy stan umarłych. Niektórzy mówią, że słowo sen sugeruje stan nieświadomości, cytując ks. Koheleta 9:5-6:

5 ponieważ żyjący wiedzą, że umrą, a zmarli niczego zgoła nie wiedzą, zapłaty też więcej już żadnej nie mają, bo pamięć o nich idzie w zapomnienie. 6 Tak samo ich miłość, jak również ich nienawiść, jak też ich zazdrość - już dawno zanikły…

Inni twierdzą, że Salomon nie mówił o faktycznym stanie zmarłych lecz o tym, że to z naszej perspektywy ludzi żywych zmarli niczego nie wiedzą. Inni posuwają się do twierdzenia, że Salomon mówił jako osoba niewierząca (w którym to przypadku można podważać kwestię inspiracji tej księgi). Jeszcze inni mówią, że zmarli byli w stanie snu do zmartwychwstania Jezusa, kiedy to Jezus wzbudził ich z martwych i zabrał ze Sobą do nieba.

Nie jest tu naszym celem angażowanie się w dogłębne dysputy o stanie zmarłych. Napisano na ten temat wiele książek, a temat ten służy jedynie dalszym podziałom. Powiem tylko, że ja wierzę w to, że śmierć jest powrotem.

Ciało powraca do gruntu, z którego pochodzi i zmienia się w pył (Rdz 3:19; Psalm 104:29, Koh 12:7). Niewielu ludzi dyskutuje z tą opinią. Spór zaczyna się wtedy, gdy dyskutujemy o stanie duszy. I choć Ezechiel mówi nam, że „dusza, która zgrzeszy, umrze”. To ludzie nadal rozprawiają o swoich „nieśmiertelnych duszach”. Sprawdźmy więc, czy uda się nam rozjaśnić choć część tego zamieszania poprzez wykazanie, że dusza nie jest źródłem nieśmiertelności. Wykażemy ponadto, że to duch – a nie dusza – przetrwa śmierć.

Dusza

Dokąd udaje się dusza po śmierci? Ja wierzę, że dusza, podobnie jak i ciało, powraca do swojego pierwotnego stanu sprzed stworzenia. Ciało zamienia się w proch, lecz dusza nie istniała, ani nie miała świadomości, zanim Bóg nie tchnął tchnienia życia w nozdrza Adama. Stąd też dusza przestaje istnieć jako taka po śmierci. Nie znaczy to, że Bóg nie jest w stanie przywrócić duszy do stanu świadomego istnienia. W Dziejach Ap. 2:24-27 czytamy o Chrystusie:

24…bo Dawid mówił o Nim {Chrystusie}: 25 Miałem Pana zawsze przed oczami… 27 że nie zostawisz duszy mojej w Otchłani {Hadesie} ani nie dasz Świętemu Twemu ulec skażeniu.

Widzimy tu, że dusza Chrystusa była w Hadesie, ale nie pozostała tam zapomniana. Innymi słowy, został On podniesiony z martwych. Wynika stąd jasno, że dusza w chwili śmierci udaje się do Hadesu. Jej stan opisany jest w kategoriach snu i z całą pewnością nie jest to miejsce tortur. Niektórzy badacze w późniejszych wiekach wysnuli stąd wniosek, że Hades dzieli się na dwa oddziały: jeden dla sprawiedliwych, drugi dla niegodziwych. Jednak Biblia nic na ten temat nie mówi. Był to po prostu ludzki koncept, ludzka próba wyjaśnienia tego, że wszyscy ludzie idą po śmierci do Hadesu (otchłani) przy jednoczesnej próbie obrony idei, że Hades był „piekłem”, to jest: miejscem torturowania niegodziwców.

Dzieje Ap. 2:27 cytują Psalm 16:10 („bo nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu”.) w przekładzie Septuagintyhebrajskie słowo Szeol zostało przetłumaczone na Hades.

Bogacz i Łazarz

Idea, że Hades jest miejscem tortur pochodzi z mitologii greckiej. Jedynym usprawiedliwieniem tych chrześcijańskich nauczycieli, którzy zaadoptowali ideę tortur do swoich nauk, jest przypowieść o bogaczu i Łazarzu (Łk 16:19-31). Aby obronić swoją teorię o torturach, ci nauczyciele musieli zinterpretować tą przypowieść dosłownie, zamiast zobaczyć ją w kontekście innych przypowieści Jezusa o Królestwie. Jezus dał nam wiele przypowieści w celu zilustrowania tego, jak Królestwo Boga miało być odebrane Żydom i dane innym narodom (Mt 21:43).

W tej przypowieści bogacz ubrany był w purpurę i delikatny len (bisior) podobnie, jak kapłani świątyni, którzy rządzili ludźmi. Na tej podstawie bogacza można utożsamić z władcami narodu Judei. Innym szczegółem pomocnym w identyfikacji jest fakt, że bogacz miał pięciu braci (Łk 16:28). Patriarcha Juda również miał pięciu braci (Wj 29 i 30). Byli to: Ruben, Symeon, Lewi, Issachar i Zebulon.

Bogacz ucztował codziennie (na Słowie Boga).

Z kolei Łazarz reprezentuje potomstwo Izraela, które w tamtym czasie było „odłożone {ballo – odrzucone} u bram jego pałacu”. Greckie słowo: ballo tłumaczone jest zwykle w Nowym Testamencie na: „od-, w-, po-, za-rzucać”. Np. w ew. Mateusza 3:10 drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień „wrzucone”. W ew. Mateusza 7:6 mówi się nam: „nie rzucajcie” swych pereł przed świnie. Ten zwrot nie przywołuje na myśl obrazu człowieka, który ostrożnie i z miłością kładzie perły pod nogi świniom. I w tej przypowieści także to samo określenie nie przywołuje obrazu Łazarza ułożonego ostrożnie u bram pałacu bogacza. Obrazuje ono Łazarza odrzuconego.

Łazarz reprezentuje więc plemiona (potomstwo) Izraela, które zostały odrzucone i wypędzone z kraju w latach: 745 – 721 p.n.e. Napisano o tym w 2 Księdze Królewskiej 17:20:

20 Wtedy Pan odrzucił całe potomstwo Izraela, poniżył je i wydał je w moc łupieżców, aż wreszcie odrzucił je od Swego oblicza.

I tak, Łazarz reprezentuje ród (potomstwo) Izraela, który został odrzucony wiele stuleci temu przed Chrystusem. Był on żebrakiem przy bramie, który mógł liczyć jedynie na okruchy ze stołu bogacza, ponieważ był on odcięty od Słowa Bożego w tamtych czasach.

Przypowieść portretuje zarówno Łazarza jak i bogacza w momencie śmierci. Ponieważ reprezentują oni Izraela i Judę, to przypowieść ta opisuje ostateczny los każdej z tych nacji po tym, gdy zostały one zniszczone. Ród Izraela, jak Łazarz, miał być przywrócony do łona Abrahama (mocą obietnicy Boga, Nowego Przymierza). Większość rodu Judy, która odrzuca Jezusa, miała doznać okresu „męki”, ucisku, o którym zresztą oni sami nieustannie nas zapewniają.

Bogacz chciał, by ktoś poszedł do jego żyjących współbraci i ostrzegł ich. Ale w ew. Łukasza 16:31 czytamy:

31 Odpowiedział mu: "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą"».

W ew. Jana 5:46, 47 Jezus powiedział o niewierzących Żydach, którzy Go odrzucili:

46 Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. 47 Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli?

I w rzeczy samej tak się stało. Gdy Jezus powstał z martwych, świątynni kapłani znali prawdę, a jednak nadal nie uwierzyli. W istocie to właśnie oni są winni zaślepienia pozostałych Judejczyków, którzy w większości uwierzyliby w Chrystusa, gdyby nie zwiedli ich religijni przywódcy. W ew. Mateusza 28:11-15 czytamy:

11 Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. 12 Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy 13 i rzekli: «Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. 14 A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu». 15 Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego.

Przypowieść o bogaczu i Łazarzu jest tylko jedną z wielu przypowieści o królestwie, które w zasadzie opowiadają tą samą historię lecz na różne sposoby. Nie jest możliwe przeprowadzenie pełnego studium przypowieści Jezusa w tym krótkim opracowaniu, jednakże jest jak najbardziej właściwe przyjrzenie się innym przypowieściom, które poprzedziły tą właśnie kulminacyjną historię o bogaczu i Łazarzu. Dadzą nam one właściwy kontekst, przez co będziemy pewni naszej interpretacji.

Przypowieść o zaginionej owcy

Seria przypowieści prowadząca do historii bogacza i Łazarza zaczyna się w istocie w ew. Łukasza 15:3-7. Jest to przypowieść o zaginionej owcy czyli potomstwie Izraela.

3 Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: 4 «Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? 5 A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona 6 i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła". 7 Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.

Choć Jezus mówi o jednym osobniku to motyw został wzięty z sytuacji narodowej, czyli zaginionego rodu Izraela. Dlatego przypowieść daje się zinterpretować w ten sposób. W ks. Ezechiela 34 znajdziemy klasyczne wersety na temat pasterzy i zagubionych owiec Izraela. Ezechiel żył w tych samych czasach co Jeremiasz, lecz służyli oni dwóm różnym nacjom. Jeremiasz przebywał w Judei i Jerozolimie i to do nich odnosiła się większość jego proroctw. Z kolei Ezechielowi kazano udać się na misję do plemion Izraela, „do zesłańców, do Tell-Abib, osiedlonych nad rzeką Kebar…” (Ez 3:15). Było to jedno z miejsc zesłania wygnańców Izraela. W 2 Ks. Królewskiej 17:6 czytamy:

6 W dziewiątym roku [panowania] Ozeasza król asyryjski zdobył Samarię i zabrał Izraelitów w niewolę do Asyrii, i przesiedlił ich do Chalach, nad Chabor {to samo co Kebar} - rzekę Gozanu, i do miast Medów.

W rozdziale 34 Ezechiel prorokował przeciw „pasterzom Izraela”, to jest: przeciw kapłanom i przywódcom cywilnym, którzy żerowali na owcach, ale się o nie nie troszczyli w odpowiedni sposób. Jedną z przyczyn potępienia było to, że „zagubionej nie odszukiwaliście” (Ez 34:4). Boskie prawo stanowi (Pwt 22:1, 2):

1 Jeśli zobaczysz zbłąkanego wołu swego brata albo sztukę mniejszego bydła, nie odwrócisz się od nich, lecz zaprowadzisz je z powrotem do swego brata. 2 Jeśli brat twój nie jest blisko ciebie i jeśli go nie znasz, zaprowadzisz je do swego domu, będą u ciebie, aż przyjdzie ich szukać twój brat i wtedy mu je oddasz.

Pasterze byli odpowiedzialni za zbłąkane owce. Pasterze nie powinni ignorować zagubionych owiec. Stosując tą analogię do zagubionych owiec rodu Izraela, to pasterze zawsze byli odpowiedzialni za odszukanie zbłąkanych owiec Boga. Tak zapisano w boskim prawie. A jednak większość pasterzy nie czuła się odpowiedzialna. W ks. Ezechiela 34:6 czytamy:

6 błądzą moje owce po wszystkich górach i po wszelkim wysokim pagórku; i po całej krainie były owce moje rozproszone, a nikt się o nie nie pytał i nikt ich nie szukał. 11 … Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę. 12 Jak pasterz dokonuje przeglądu swojej trzody, wtedy gdy znajdzie się wśród rozproszonych owiec, tak Ja dokonam przeglądu moich owiec i uwolnię je ze wszystkich miejsc, dokąd się rozproszyły w dni ciemne i mroczne.

Oto jest materiał źródłowy dla Jezusowej przypowieści o zagubionej owcy. On przybył jako Wielki Pasterz (Hbr 13:20Bóg zaś pokoju… wywiódł spomiędzy zmarłych Wielkiego Pasterza owiec, Pana naszego Jezusa”.), Dobry Pasterz (J 10:11Ja jestem dobrym pasterzem”.) i Najwyższy Pasterz (1 P 5:4Kiedy zaś objawi się Najwyższy Pasterz…”). Przybył, by odszukać Swoje zagubione owce, lecz w trakcie tego poszukiwania przyprowadził również inne owce, które nie należały do stada. To jest tematem innych przypowieści, jak choćby tej z ew. Mateusza 13:44.

W ks. Ozeasza 2:19, 20 prorok przepowiada, że rozwiedziony ród Izraela będzie ponownie zaręczony z Chrystusem w czasie, gdy przebywał będzie jeszcze na pustyni – to jest: poza granicami starego kraju. Ważne jest zrozumienie tych wersetów, mając w pamięci zdanie o tym, jak to Łazarz został przyniesiony na łono Abrahama, to jest: przywrócony do przymierza z Abrahamem.

Zgubiona drachma

Kolejna przypowieść poprzedzająca tą o bogaczu i Łazarzu jest o zgubionej drachmie (Łk 15:8-10). Mówi się, że nie była to zwykła moneta lecz element tradycyjnej w tamtych czasach ślubnej bransolety. Jeśli to prawda, to nie ulega wątpliwości, że biblijne źródło tej przypowieści Jezusa pochodziło z ks. Wyjścia 19:5, gdzie Bóg rzekł do Izraela:

5 Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością {„szczególnym skarbem” w innym tłumaczeniu} pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia.

Prorocy nieraz mówią o Izraelu jako małżonce Boga, szczególnie w kontekście Jego późniejszego z nią rozwodu (Jr 3:8-14; Oz 2:2). I tak oto ponownie Jezus przybył, by odszukać zgubioną monetę, symbolizującą zgubione potomstwo Izraela.

Syn marnotrawny

Syn marnotrawny to kolejna przypowieść zapisana w ostatniej części ewangelii Łukasza 15. Ten syn symbolizował potomstwo Izraela (Oz 11:1Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu”) podczas gdy jego starszy brat, skłonny do zazdrości uosabiał Judę. Tak długo jak potomstwo Izraela jest zgubione (zdaniem tych, którzy odmawiają ich odszukania), Żydzi są bardziej niż chętni rościć sobie pretensje do dziedzictwa pierworodztwa. Nadejdzie jednakże dzień, gdy Izraelici powrócą. Stanie się to na więcej niż jednym poziomie. „Powrócą” oni w sensie okazania skruchy i nawrócenia się do Pana. Kiedy ten dzień nadejdzie, nie zazdrośćmy im tak, jak zrobił to starszy brat w przypowieści.

Wszystkie te przykłady są wystarczające dla zrozumienia tego, że przypowieść o Łazarzu i bogaczu nie powinna być interpretowana dosłownie, jako historia o pewnym osobniku, który umarł i zstąpił do Hadesu, lecz jako kolejna z serii nauk o Jego Królestwie, które Jezus wygłosił w formie przypowieści. Argumentowanie, że historia Łazarza nie jest jednoznacznie nazwana przypowieścią, jest także nie na miejscu, ponieważ rozdział 15 i 16 ewangelii Łukasza zawiera serię przypowieści począwszy od wersetu 15:3, w którym czytamy: „Opowiedział im wtedy następującą przypowieść..”. Poczynając od tego zdania żadna z następujących po sobie przypowieści nie jest nazywana przypowieścią indywidualnie. I kto spośród nas powie, że historia marnotrawnego syna nie jest przypowieścią tylko dlatego, że nie została tak specyficznie nazwana?

Podsumowując powyższe rozważania twierdzimy, że przypowieść o Łazarzu i bogaczu miała na celu przepowiedzieć stan „ucisku”, którego mieli doznać Żydzi w ciągu około 1900 lat wygnania po zburzeniu Jerozolimy. Z tego powodu ta przypowieść nie powinna służyć do nauczania o tym, że bogacze – czy też inni ludzie – są dręczeni przez dosłowny ogień w Hadesie po swojej śmierci. Poświęciliśmy tak dużo czasu na dość szczegółowe omówienie tej przypowieści, gdyż jej właściwe zrozumienie stanowi wielką przeszkodę i sprawia trudność wielu ludziom.

Związek między duszą i duchem

Dusza nie istniała zanim Bóg nie tchnął tchnienia życia w nozdrza Adama, bo dopiero w tamtym momencie stał się człowiek duszą żyjącą. Gdy tchnienie życia zanika, dusza przestaje istnieć w stanie świadomości, który nazywamy „życiem”.

Dusza jest związana z fizycznym ciałem i jej świadome istnienie zależy od ciała. Określa to jasno księga Kapłańska 17:11, gdzie czytamy: „Bo życie {hebr.: nephesh, dusza} ciała jest we krwi”. Fraza: „dusza ciała” albo raczej: „cielesna dusza” wskazuje na to, że dusza jest cielesna, doczesna. To dlatego apostoł Paweł mówi o cielesnym albo też naturalnym człowieku jako kimś doczesnym, cielesnym. Dusza jest częścią naszej cielesnej postaci. Jest to ten „dawny” (cielesny) człowiek w każdym z nas (Rz 6:6), który odziedziczył swoją śmiertelną, słabą i grzeszną naturę po Adamie. Stoi on w bezpośrednim przeciwieństwie do naszego ducha, który, ożywiony przez relację z Chrystusem, jest wewnętrznym „nowym człowiekiem”. Powiemy o tym więcej w następnej części opracowania, poświęconej ludzkiemu duchowi.

W 1 liście do Tesaloniczan 5:23 Paweł pisze:

23 Sam Bóg pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Gdy Paweł mówi o „naszej całkowitości”, wymienia on trzy nasze składowe. Są to: duch, dusza i ciało. Istnieje różnica między duszą a duchem, którą ludzie uświadomią sobie, gdy poprawnie odczytają słowo prawdy. List do Hebrajczyków 4:12 mówi, że Słowo Boże jest skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz, zdolne rozdzielić duszę i ducha. Już to jedno zdanie wykazuje, że dusza i duch to dwie różne rzeczy. Można je rozdzielić.

Najlepszym sposobem na zrozumienie relacji między duchem, duszą i ciałem będzie określenie ich fizycznych odpowiedników.

Duch = oddech albo powiew {hbr.: ruach = duch, dech}

Dusza = krew (Kpł 17:11)

Ciało = tkanki (oczywiste)

Oddech wprowadza tlen do krwi, a ten rozprowadzany jest następnie przez arterie i inne naczynia krwionośne po całym ciele. I tak duch daje życie duszy, która krąży w ciele. Związek między duchem i duszą jest obrazem związku między oddechem i krwią. Różnią się one od siebie, lecz to duch daje życie duszy. Dopiero wtedy, gdy Bóg tchnął oddech życia w nozdrza Adama, stał się on istotą żywą.

Gdy człowiek przestaje oddychać, ciało i krew obumierają. I tak, gdy Bóg odbiera człowiekowi dech życia, zarówno jego ciało jak i dusza umierają. Umysł, wola, emocje człowieka nie mogą funkcjonować poza ciałem (mózgiem). Doświadczenie wyjścia z ciała, o którym nieraz opowiadają ludzie reanimowani, nie jest funkcją świadomej duszy lecz obdarzonego świadomością ducha. Jak to zobaczymy wkrótce, duch i dusza mają osobną świadomość.

Dusza nie jest tą częścią człowieka, która przetrwa śmierć. Dusza składa się z umysłu, woli i emocji, których istnienie zależy od Ducha Boga, a ich ekspresja możliwa jest poprzez fizyczne ciało (mózg). Ma ona świadomość tak długo, jak długo ożywia ją Duch Boży. Gdy Duch jest oddzielony od ciała, to ciało nie może przetrwać. W liście Jakuba 2:26 czytamy, że „ciało bez ducha jest martwe”. Z kolei dusza nie przetrwa bez ciała bo jest śmiertelna. Siedzibą życia jest duch.

Duch

Śmierć jest powrotem. Ciało powraca do prochu, dusza powraca do stanu „snu” a duch wraca do Boga. W języku bardziej metafizycznym możnaby powiedzieć, że ciało idzie do grobu, dusza do Hadesu a duch do Boga (nieba).

Najlepszym tego przykładem w Biblii jest śmierć Jezusa. Ciało Jezusa złożono w grobowcu Józefa (Jana 19:38-42). Jak już wspomnieliśmy wcześniej, dusza Jezusa zstąpiła do Hadesu (Szeolu). Przejdźmy teraz do idei, że duch Jezusa wrócił do Boga.

Duch człowieka różni się od Ducha Świętego Boga i jest to ta część człowieka, która przetrwa śmierć. Ks. Koheleta 12:7 mówi o śmierci słowami:

7 i wróci się proch do ziemi, tak jak nią był, a duch powróci do Boga, który go dał.

W Nowym Testamencie znajdujemy tą samą ideę w opisie śmierci Jezusa. W ew. Łukasza 23:46 zacytowano Psalm 31:5 w postaci ostatnich słów Jezusa:

46 Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha.

W ew. Mateusza 27:50 zapisano to w ten sposób:

50 A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha.

Widzimy więc, że duch Jezusa nie został pogrzebany wraz z ciałem w grobowcu Józefa, ani nie zstąpił do Hadesu wraz z Jego duszą (Dz 2:27). Poszedł on do Boga, który Mu go dał. Kolejna istotna kwestia to to, czy duch człowieka ma osobną świadomość, różną od świadomości duszy.

Świadomość duchowa człowieka

Duch człowieka ma osobną świadomość różną od świadomości jego duszy. Fakt, że duch obdarzony jest świadomym umysłem nie powinien nas zaskakiwać. Duch Boga (Duch Święty) posiada świadomy umysł. Bóg jest duchem (Jana 4:24) i nie potrzebuje fizycznego mózgu ani cielesnej psychiki do tego, by świadomie istnieć. W ks. Rodzaju 6:3 czytamy: „Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze…”. Takie przebywanie wymagałoby przyzwoitego zachowania. W ks. Izajasza 11:2 czytamy o Duchu mądrości, rozumu i wiedzy. Te rzeczy również wymagają świadomości. W 1 liście do Koryntian 2:16 wzywa się nas do poznania umysłu Chrystusowego. W liście do Efezjan 4:23, 24 mamy „odnawiać się duchem i przyoblec w „człowieka nowego”:

23 odnawiać się duchem w waszym myśleniu 24 i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości.

Oczywiste więc jest, że duchowy umysł i wewnętrzne ja mają świadomość.

Duchy nieczyste też mają świadomość, o czym czytamy wielokrotnie w Piśmie. Na przykład w ew. Marka 9:26 czytamy o jednym z nich: „A on krzyknął i wyszedł wśród gwałtownych wstrząsów.

Człowiek został stworzony na podobieństwo Boga. Wydaje się więc słuszne twierdzenie, że duch człowieka ma świadomość. Paweł mówi nam, że człowiek zmysłowy, cielesny nie pojmuje boskich spraw swoim cielesnym umysłem, gdyż można je pojąć wyłącznie umysłem duchowym (1 Kor 2:14-16):

14 Człowiek zmysłowy {psychiczny, cielesny} bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić. 15 Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony. 16… My właśnie znamy zamysł Chrystusowy.

Paweł nazywa Adamową zmysłowość i jej umysł „dawnym człowiekiem” (Rz 6:6, Ef 4:22, Kol 3:9). Nie chodzi tu o zewnętrzną postać widzianego przez nas „człowieka” lecz o „człowieka” wewnętrznego, który musi zostać ukrzyżowany z Chrystusem po to, by duchowy umysł Ostatniego Adama („nowy człowiek”) zaczął dominować w naszym życiu.

I tak zarówno dusza jak i duch ma swój osobny świadomy umysł. Ten, który jest siedzibą śmiertelności, musi zostać ukrzyżowany z Chrystusem po to, by drugi umysł, siedziba nieśmiertelności, mógł zostać wskrzeszony.

Umysł duszy, po to by mógł funkcjonować, jest zależny od ciała. Za to umysł duchowy jest niezależny od ciała, a jego zdolność życia i zdolność myślenia zależy od Ducha Bożego. To ten właśnie umysł nie umiera wraz z ciałem i duszą. To ten umysł „wraca do Boga”, gdy ciało i dusza umierają.

Co to znaczy? Dokąd idzie duch, gdy „wraca” do Boga?

By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba przestać myśleć w kategoriach cielesnych. Niebo nie „znajduje się” gdzieś tam, ponad gwiazdami. Duch nie musi donikąd podróżować. Przemieszczenie się z nieba na ziemię nie zabiera pewnej ilości czasu. Księga Ezechiela 44:17 opisuje to językiem figuratywnym (porównując to do zmiany ubrania). Paweł użył podobnej terminologii w 2 liście do Koryntian 5:2-4. Gdy Jezus pojawił się wśród Swoich uczniów po Swoim zmartwychwstaniu, zademonstrował im Swoją zdolność natychmiastowego przemieszczania się z ciała do ducha (Łk 24:36).

Gdy człowiek umiera, jego duch pozostaje w sferze duchowej, gdzie czas i odległość nie istnieją. Tam zawsze trwa dymensja „Ja jestem”. Nie istnieje „ja byłem” ani „Ja będę”. Nie istnieje „jestem tutaj” ani „jestem tam”. Cały czas jest jednością. Przestrzeń jest jednością. W sferze duchowej wszystkie rzeczy po prostu są. To tylko w sferze ziemskiej jesteśmy zależni od czasu i przestrzeni. Żeby zrozumieć egzystencję duchową, musimy zacząć myśleć „po nowemu”.

Mając na myśli tą właśnie sferę i perspektywę duchową, Jezus powiedział: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Zanim Abraham stał się, JA JESTEM» (J 8:58). Z ludzkiego, ziemskiego punktu widzenia Abraham umarł, lecz w ponadczasowej duchowej perspektywie Boga – był on żywy. Faryzeusze nie pojmowali tego, bo nie postrzegali rzeczy i zjawisk z duchowej perspektywy Boga. Ponieważ Abraham zostanie podniesiony z martwych (w czasoprzestrzeni ziemskiej) i przemieniony w istotę duchową, której czas i przestrzeń nie będą już wiązać, w ostatecznym rozrachunku oznacza to, że Abraham będzie istniał od stworzenia ziemi. Wyrwanie się z ziemskiej czasoprzestrzeni oznacza istnieć i żyć wiecznie.

Dlaczego? Jak? Bo gdy człowiek raz przekroczy barierę czasu i przestrzeni, która ogranicza nasze Adamowe ciało, to będzie mógł powrócić do sfery ziemskiej w wybranym przez siebie czasie i miejscu. Będzie chciał towarzyszyć Jezusowi Chrystusowi w wizycie u Abrahama i odwiedzić Sodomę (Rdz 18:2 i 19:1)? Czemu nie? Zostanie wysłany do Jana, by dać mu objawienie, jak czytamy w ks. Apokalipsy 22:8, 9?

8 To właśnie ja, Jan, słyszę i widzę te rzeczy. A kiedym usłyszał i ujrzał, upadłem, by oddać pokłon przed stopami anioła, który mi je ukazał. 9 Na to rzekł do mnie: «Bacz, byś tego nie czynił, bo jestem współsługą twoim i braci twoich, proroków, i tych, którzy strzegą słów tej księgi. Bogu samemu złóż pokłon!»

Kim był ten anioł? Był człowiekiem jak Jan, ale w uświęconej postaci. Ja wierzę, że był człowiekiem z przyszłości (z perspektywy Jana), człowiekiem, który otrzymał uświęcone ciało, nie ograniczone przez czas i przestrzeń. Był prorokiem, którego posłał Bóg, by pokazał Janowi rzeczy opisane w księdze Apokalipsy. Ten prorok, z punktu widzenia Jana, mógł już od dawna nie żyć. Mógł to być Mojżesz, Izajasz albo Jeremiasz. To nie robi znaczącej różnicy. Bóg nie jest Bogiem umarłych lecz żywych. To właśnie miał na myśli Jezus, gdy zadziwił ludzi słowami (Mt 22:31, 32):

31 A co do zmartwychwstania umarłych, nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach: 32 Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba? Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych».

Nie są to zagadnienia łatwe do pojęcia dla cielesnego umysłu. W rzeczywistości nasze cielesne umysły nie mogą pojąć tych spraw, gdyż są to zagadnienia spoza sfery naszych doświadczeń. Jedynie umysł duchowy może je zrozumieć i, co więcej, są to rzeczy dla tego umysłu całkowicie naturalne. Dla cielesnego umysłu takie myśli są ciężkim wyzwaniem i mogą doprowadzić do poważnego urazu mózgu.

Podobnie zresztą jak i doktryna znana pod nazwą „pre-egzystencji”. Czy człowiek istniał przed stworzeniem? Ma ona wielu nauczycieli. Swego czasu byłem jej przeciwnikiem. Później, gdy sam zacząłem słuchać głosu Boga, nagle zacząłem doświadczać poczucia znajomości spraw w moim duchowym umyśle; spraw, o których mój cielesny umysł nie wiedział, albo w nie nie wierzył. To był moment, w którym uzmysłowiłem sobie, że mam w sobie dwa świadome umysły. Dopiero wtedy zrozumiałem słowa Jezusa i Pawła cytowane powyżej.

Faktem jest, że każdy człowiek, który otrzyma w przyszłości przeistoczone duchowe ciało, będzie w stanie przekroczyć czas, powrócić do przeszłości, obserwować historyczne wydarzenia i ludzi z czasów Adama, a nawet sprzed jego stworzenia. Prowadzi to do pozornie sprzecznego wniosku, że będziemy preegzystować w przyszłości! Jest to ten stan egzystencji, w jakim Bóg widzi nas ze Swojej duchowej perspektywy. On widzi to, co będzie tak, jakby to już się działo. Jeśli pewnego dnia staniemy się nieśmiertelni to, z perspektywy Boga, już jesteśmy nieśmiertelni, bo stan nieśmiertelności wiąże się z przemienionym duchowym ciałem, które przekracza czas.

Być ubranym w uświęcone ciało

Jak bardzo ważne jest zrozumienie powyższych zagadnień? Dla mnie było to ważne, bo przestałem spierać się z ludźmi na temat tego, czy ludzie są śmiertelni czy nieśmiertelni. Odkryłem, że obie strony mają rację ale też, że każda z nich nieadekwatnie pojmuje ducha.

Przestałem spierać się z ludźmi na temat tego, czy ludzie po śmierci idą do nieba, czy do ziemi w oczekiwaniu na zmartwychwstanie. Odkryłem, że obie strony mają w pewnym sensie rację, ale także odkryłem, że argumenty każdej ze stron były nieadekwatne. Prawdziwą kwestią nie jest to, czy w nagrodę „idziemy do nieba” lecz jest nią kwestia otrzymania niebiańskiego przybytku (przemienionego ciała) tak, „aby to, co śmiertelne, wchłonięte zostało przez życie” (nieśmiertelne). Ten przybytek to uświęcone ziemskie ciało, które na początku otrzymał Adam jako swoje dziedzictwo. To właśnie dziedzictwo utracił on potem z powodu grzechu. I to właśnie dziedzictwo musi odzyskać w czasie wielkiego Jubileuszu.

I tak, zamiast wyobrażać sobie nasze dziedzictwo jako jakąś niebiańską nieruchomość w krainie zwanej „niebem”, powinniśmy rozważać odziedziczenie ziemi – poczynając od naszej własnej części „gruntu”. Najpierw musimy odziedziczyć tą część prochu, z którego zostaliśmy zrobieni, zanim zaczniemy myśleć o rozszerzeniu dominacji na resztę stworzenia. Odziedziczymy ziemię poprzez wypełnienie Święta Szałasów (Przybytków).

Proch, z którego powstaliśmy, nie jest problemem. Adam został uczyniony z prochu ziemi, ale nie był śmiertelny. Miał duchową zdolność bezpośredniego komunikowania się z Bogiem. Miał on uświęcone ciało i utracił je po tym, jak zgrzeszył. W efekcie stał się „nagi”. Stał się „obnażony” w tym sensie, że nie był już ubrany w ten przybytek, który jest z nieba (2 Kor 5:1-4). Droga do odzyskania tego dziedzictwa zobrazowana jest w formie wielkiej historycznej alegorii - podróży Izraelczyków z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Ta podróż naznaczona była specjalnymi wydarzeniami, dniami obchodów, które symbolizowały kolejne etapy, które z kolei przejść musi również każdy z nas w swojej osobistej wędrówce.

Pierwszym świętem było Święto Paschy. Zaczynamy naszą podróż od pomazania krwią Baranka naszych odrzwi (uszu) i nadproża (czoła, to jest: naszego umysłu). Gdy ulokujemy naszą wiarę w moc krwi Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata, to przeżywamy swoje osobiste Święto Paschy. Ten etap nazywa się „Usprawiedliwieniem”.

Następnym wielkim świętem jest Święto Tygodni (Pięćdziesiątnica) upamiętniające dzień , w którym Bóg przemówił do ludzi z Góry Synaj i dał im prawo (ks. Wyjścia 20). Gdy słuchamy Jego głosu i jesteśmy prowadzeni przez Ducha (słup ognia i słup obłoku), On zaczyna zapisywać Swe prawo w naszych sercach i uczyć nas posłuszeństwa. Jest to drugi wielki krok w kierunku Ziemi Obiecanej. Nazywa się on „Uświęceniem”.

Finałowe wielkie święto to Święto Szałasów (Przybytków), które upamiętniało dzień niedoszłego wkroczenia Izraelitów do Ziemi Obiecanej - gdyby posłuchali wówczas Kaleba i Jozuego. Gdy przestraszyli się i odmówili, to w efekcie pomarli na pustyni, nie otrzymawszy obiecanej nagrody. Jednak my jesteśmy wezwani do zrobienia tego, czego nie zrobił Izrael. Ziemia Obiecana jest naszym dziedzictwem. Reprezentuje ona nie niebo lecz niebiański przybytek, w który się odziejemy, gdy otrzymamy to uświęcone ciało. Ten etap nazywa się „Gloryfikacją”.

I dlatego właśnie ważne jest, byśmy lepiej zrozumieli znaczenie tych świąt. Opisują one nie tylko wydarzenia historyczne z przeszłości, lecz również przedstawiają w formie alegorii drogę z Egiptu (ciała śmiertelnego) do Ziemi Obiecanej (odziedziczenie nieśmiertelnego ciała). Oby Bóg dał nam moc przezwyciężenia przeszkód, jak Kalebowi i Jozuemu, i obyśmy nie utracili żadnej z Bożych obietnic.